Po lekturze tej książki doszłam do wniosku, że pies to najbardziej tolerancyjne zwierzę świata, ba...nawet najmądrzejsze, bo wytrzymuje z człowiekiem. Ile to psiak musi znieść naszych błędów, niekonsekwencji i innych dziwnych pomysłów.
Trafiłam na tą książkę z polecenia pań szkolących psy do dogoterapii i zdecydowanie nie żałuję. Za polskie wydanie odpowiedzialne jest wydawnictwo Galaktyka, a sama pozycja liczy sobie 315 stron. Autorka jest właścicielką borderów i pirenejki, więc na pewno wie co mówi i pisze. Do tego wszystkiego jest behawiorystką i trenerką psów (ma duże doświadczenie z psami agresywnymi).
Książka składa się z 10 ciekawych rozdziałów. Problemy, które porusza pani McConnell to codzienność niejednego właściciela psa. Wiele kłopotów ściągamy sobie na głowę sami, często nieświadomie. Dobrze jeśli myślimy i nie wierzymy ślepo w to co jakiś szkoleniowiec nam powiedział, tylko szukamy ewentualnego potwierdzenia. Gdyby wszyscy tak robili może już dawno przestałby funkcjonować
mit dominacji. Zagadnienie to zostało poruszone w książce w naprawdę dobry, interesujący sposób. Nic tylko podtykać ją pod nos kolejnym fanom tej teorii. Właśnie w tym rozdziale znajduje się najsmutniejsza, dla mnie, historia. Nie dość, że dotyczy szczeniaka, to jeszcze jest to maluch rasy golden retriever - Scooter, a to jak się kończy, to już totalna masakra dla moich nerwów. Przykład "wspaniałej" teorii dominacji i konsekwencji spotkania na swojej drodze niekompetentnych szkoleniowców.
Bardzo ciekawym rozdziałem jest ten mówiący
jak się porozumiewać z psem. Jakich komend używać, jak modulować głos, kiedy używać wysokich tonów a kiedy niskich. Do tej pory na to nie zwracałam uwagi i pewnie nie raz nie dwa samym sposobem mówienia nakręcałam mojego szaleńca do granic. Odkąd przeczytałam "Drugi koniec smyczy" częściej zastanawiam się co i jak mówię do Holi aby to przede wszystkim dla niej było zrozumiałe. Już sam fakt, że żyje między ludźmi jest dla niej wymagający, po co jeszcze bardziej utrudniać życie swojemu psu.
Książka pokazuje, że nawet między psami tej samej rasy są ogromne różnice. Utwierdza to nas tylko w przekonaniu, że jeśli jakaś metoda szkoleniowa zadziała na jednego psa to na drugiego już niekoniecznie. Należy sobie też zapamiętać, że nigdy, przenigdy następny pies, którego będziemy mieli nie będzie taki sam jak ten poprzedni.
Ostatni rozdział to kolejny wyciskacz łez, jak dla mnie. Opowiada o
świadomej miłości. Jeśli okaże się, że nasz dom nie jest domem idealnym dla naszego psiaka to warto się zastanowić nad znalezieniem mu tego lepszego miejsca. Oczywiście ani autorka ani ja nie pochwalamy oddawania psa z tak błahych powodów jak "pies za dużo szczeka" (itp.), ale kiedy okazuje się, że pies u nas się męczy, bo np. potrzebuje aktywności, które zaspokoją jego naturę a my nie możemy fizycznie lub totalnie czasowo (a nie dlatego, że nam się nie chce) tego mu zapewnić to warto pomyśleć o poszukaniu kogoś kto mu to zapewni. Rozdział dla mnie trudny, zaskakujący, bo do tej pory myślałam, że to jest tchórzostwo i co tu dużo mówić chamstwo, oddać tak swojego przyjaciela, ale czasem to najlepsze wyjście a jak się okazuje nie jest to wyjście tak traumatyczne dla naszego psa jak to się może wydawać.
W tej pozycji znajdziemy tak naprawdę nie tylko suche fakty, ale też historyjki z życia wzięte oraz masę fajnych praktycznych porad. I to jest to za co naprawdę cenię tą książkę. Nawet możemy przeczytać jak się bawić z psem, bo należy pamiętać, że tak naprawdę nie jest to takie oczywiste. Nie wystarczy rzucać piłkę kiedy tylko pies ma na to ochotę, bo to najkrótsza droga do narobienia sobie problemów.
Książka, pomimo wielu przytaczanych badań naukowych jest napisana prostym i zrozumiałym językiem. Widać, że autorka kocha swoje psy z wzajemnością. :)
Na razie przeczytałam ją dwa razy, ale jestem pewna, że zajrzę tam jeszcze nie raz. Co trzeba zaznaczyłam aby szybko do tego wrócić, bo mimo dobrych chęci i już odbytych szkoleń dalej mamy z Holi pewne problemy do przepracowania. Także tego
polecam z czystym serduchem.