24 powody dla których warto mieć psa

24 powody dla których warto mieć psa

     W związku z tym, że Holi skończyła 2 lata, na dziś mam masę powodów dla których dom bez psa jest tylko budynkiem (takie własne tłumaczenie z angielskiego zdania - 'a home without a dog is just a house).

1. ratuje życie
W końcu nie bez powodu wszędzie mówią, że psiarze są zdrowsi. Pies obniża ciśnienie i zmniejsza ryzyko zawału, czyli to taki nasz własny, prywatny bohater. A jeśli masz psa szkolonego m.in do wykrywania spadków cukru to tym bardziej ratuje życie, każdego dnia. 

2. relaksuje
Głaskanie psa to najlepsza terapia na świecie. Choćbym była nie wiem jak zestresowana czy zła, wystarczy, że zbliżę rękę do mojego sierściucha i od razu mi lepiej.

3. ogrzewa
Na co komu termofor skoro można sobie zrobić okład z ciepłego psa. Wystarczy swoją kluskę zawołać na kanapę, łóżko lub fotel i od razu życie jest lepsze.

4. daje odporność
Codzienne spacery, bez względu na pogodę hartują. Serio. Od dwóch lat nie byłam chora :) 



5. poprawia kondycję
Nie jestem typem sportowca, więc zmuszenie się do aktywności fizycznej, którą bym uprawiała systematycznie (słowo klucz) jest prawie niemożliwe. Przy psie nie ma tego dylematu. Chciał, nie chciał 3 spacery muszą być i już. A do tego dochodzą wszystkie sporty, które z psem jakoś takie lepsze są i łatwiejsze.

6. uczy systematyczności i dyscypliny
To coś z czym mam ogromny problem i w którym Holi niezmiernie mi pomaga. Codziennie o tej samej godzinie (tolerancja jest niewielka) trzeba wyjść na spacer i dać jeść. To się nigdy nie zmienia. Nigdy!

7. rozładowuje napięcie, uspokaja
Kiedy jestem zła, tudzież zmęczona po cieżkim dniu w pracy, wystarczy spojrzeć na radosny psi pychol i zapominam o tym co złego się wydarzyło.

8. leczy z pedantyzmu
Już nigdy nie będzie można u mnie jeść z podłogi i to pomimo wiecznego sprzątania, no chyba, że komuś dodatek piaskowej posypki i funta kłaczków nie przeszkadza. Mój pies ma funkcję "brudzę się zawsze i wszędzie, nawet przy 20stopniowym mrozie" wbudowaną w swój system operacyjny i nic z tym nie zrobię.


9. rozwija umiejętności w sprzątaniu
Oj tak. Nigdy w życiu tyle nie sprzątałam co teraz. O ile czasami mam ochotę z tego zrezygnować to tony piachu i drugie tyle sierści mi na to nie pozwala. Jednak dzięki temu wiem jaki proszek do prania jest najlepszy dla psa, jaki płyn do mycia podłóg nie spowoduje, że łapy będą się rozjeżdżać na wszystkie strony i jaki odkurzacz daje rade ze wszystkim.

10. uczy dbania o dietę
Goldeny mają predyspozycje do nadwagi, oj mają. Już nam się raz zdarzyło, że trzeba było co nieco zrzucić i szczerze mówiąc nie wiem jak i kiedy to się stało. No nic, zdarza się najlepszym (mówię o nadwadze 1,5kg, więc nie było aż takiej tragedii). Trzeba było usiąść, przemyśleć i dokładniej liczyć co pies wciąga do pyska. Przy okazji jakoś tak łatwiej dbać o swoją dietę. Przecież nie będę jadła i smaka robiła swojemu psu, prawda?

11. pokazuje ile jest piękna wokół nas
To zasługa porannych spacerów. Ta cisza, spokój wokół. Kiedy jeszcze wszyscy śpią. Te przepiękne wschody słońca przy temperaturze -15, ale przy bezchmurnym niebie. Coś cudownego.

12. pomaga zachować w sobie dziecko
Już nie pamiętam kiedy ostatnio puszczanie baniek mydlanych sprawiało mi taką radochę jak teraz kiedy moja sunia w dzikiej pogoni próbuje złapać każdą, jedną bańkę.


13. uczy radości z małych rzeczy i jak cieszyć się chwilą
Czy kiedykolwiek staneliście ot tak po prostu na ulicy, spojrzeliście w niebo i powiedzieliście jaki ten samolot jest ekstra? Nie? Ja też nie, ale odkąd mam psa uczę się, że każda pierdoła może być przyczyną radości w życiu. Kwiatek, który rośnie gdzieś na polu, spadający liść, którego można pogonić czy śnieg, który leży na podjeździe a ty musisz go usunąć. Kiedy Holi siada na spacerze i obserwuje ptaki, człowiek zaczyna doceniać życie.

14. uczy szybkiego reagowania
O matko jedyna, jeśli psu się źle dzieje, wymiotuje, kuleje to człowiek działa z prędkością światła. Raz dwa telefon do weta, wyjazd do kliniki i ratujemy. Nawet jeśli to jest próba oszustwa, bo nie chce się iść dalej.

15. uczy cierpliwości
Tak. Tak. Tak. Z natury jestem cierpliwa, ale przy psie i tak trzeba było osiągnąć level master w zen.

16. rozwija kreatywność
Jeśli nie chcesz aby dom codziennie wyglądał jak po przejściu tornada to musisz zmęczyć psa nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Do tego przydaje się głowa pełna pomysłów i umiejętność robienia czegoś z niczego. Przynajmniej jeśli masz inteligenta, który dość szybko się nudzi a wszelkie gumowe zabawki, mające zająć go na chwile to zło.


17. uczy asertywności
Zwłaszcza jeśli chodzi o reakcję obronna w stosunku do swojego psa. Ile to już razy trzeba było komuś odmówić głaskania czy zwrócić uwagę na cmokanie to wie każdy psiarz.

18. wyrabia refleks
Jeszcze nigdy tak szybko nie sprzątałam samotnych skarpetek walających się po podłodze, czy kawałka opakowania po zakupach. A na spacerze...radary nastawione i w razie potrzeby natychmiastowa reakcja, jeśli komenda nie pomoże to zawsze można próbować wyciągnąć niechcianą przekąskę

19. przesuwa granicę "tego nie zrobię"
Nienawidzę bawić się w mięsie. Nigdy nie robiłam typowo mięsnych dań (kurczak się nie liczy), bo nie znoszę dotyku mięsa. Odkąd mam psa to już nawet wątróbka czy inne świństwa nie są takie złe. Widok ślinotoku u mojego psa i świadomość jej pełnego brzucha rekompensuje to wszystko.

20. rozwija umiejętności towarzyskie
Jestem osobą, której wymagania społeczne są dość niskie. Nigdy mi nie przeszkadzało, że wieczór spędzam na kanapie z książką. Odkąd mam psa grono moich znajomych się podwoiło a small talki są na porządku dziennym. W końcu o swoim psie można gadać z każdym kto chce o tym słuchać
fotka ze spotkania goldenów warszawskich
21. zobojętnia na zapachy
"Cudny" zapaszek żwaczy wołowych już wcale nie jest taki przykry jak jeszcze kilka miesięcy temu. Pies wytarzał się w czym obrzydliwym? Trzeba iść pod prysznic, ale tak żeby niczego nie dotknął po drodze, umyć, wytrzeć, wywietrzyć dom. A że po drodze śmierdziało od Was z kilometra? Kto by na to zwracał uwagę

22. rozwija instynkt odkrywcy
Dzięki psu codziennie odkrywam nowe trasy spacerowe. Poznaję swoją okolicę. Bez niej najprawdopodobniej nie miałabym pojęcia jakie genialne tereny mam wokół siebie.

23. uczy tolerancji
(na ludzką głupotę) Chyba każdy usłyszał jakiś genialny tekst jak wychować psa, od kogoś na wyraz pomocnego. W większości wypadków tacy ludzie są nieszkodliwi i wystarczy pokiwać głową, odwrócić się i odejść.

24. uczy miłości
Pies kocha, bo tak. Bo jesteś. Nie ma żadnego dlaczego. Nie ważne czy było źle w pracy, czy założyłeś niemodną bluzkę, czy krzywo spojrzałeś. Po prostu jesteś jego człowiekiem, któremu ufa, którego kocha i o którego dba.
 
2 lata za nami

2 lata za nami

    Dacie wiarę, że to już drugi urodzinowy wpis. Już dwa lata minęły odkąd moje Biszkoptowe Szczęście pojawiło się na świecie. Szok. Kiedy to zleciało. Wydaje się, że wczoraj jechałam po moją kulkę za Częstochowę, a tu proszę...Dwa lata pannica mi skończyła. Najlepsze dwa lata jakie mogłam sobie wyobrazić. Pomijam wszelkie zwątpienia, złości czy łzy, które gdzieś po drodze się pojawiały. To, co ten pies daje mi i mojej rodzinie jest nie do przecenienia.

     Wiecie, że podobno 2 lata psa dużej rasy to 22 ludzkie? O kurczaki, mój pies jest już dorosły, a ja zaczynam się czuć staro :)


Czy widać, że to już dorosły zwierz? może tak tyciu, tyciuteńko :)

     Ktoś kiedyś mi powiedział, że u psa kora czołowa mózgu (odpowiedzialna za emocje) rozwija się w okolicy drugiego roku życia. I kurczaki pieczone to chyba prawda. Holi nie ma już takich nagłych wyładowań energetycznych jak kiedyś. Naprawdę jest spokojniejsza. Kiedy tylko poziom ekscytacji sięga nieba, zaczyna docierać do mózgu, że szaleństwo jest dla małych szczyli, a nie poważnych panien.

     Kontakty z psami też są inne. Już nie stoi na pozycji szczeniaka. Jest pełnoprawnym członkiem psiej społeczności. Pojawią się konflikty, które na całe szczęście, udaje się "przegadać". Ponadto umie dbać o siebie. Nie daje sobą pomiatać i pamięta o tym, że też ma zęby i umie warczeć. Kiedyś to była tak klucha, którą trzeba było bronić. Teraz to już tylko wstydu mogę jej narobić.

     Nauka nie poszła w las. Komendy i sztuczki, które do tej pory miała wpajane nie brzmi obco. Wykonuje je z automatu. Nic już nie jest przypadkowe. A przy tym, w dalszym ciągu chętnie się uczy. Jednak żeby nie było tak różowo, w dalszym ciągu mam chwile zwątpienia a porażki, które odniosłam na początku naszej drogi jeszcze się za nami ciągną.

     To co najważniejsze i najlepsze dla mnie - nasza więź zaczyna się zacieśniać. Do tej pory wydawało mi się, że to mistyczne doświadczenie jakim jest relacja pies - przewodnik to jakieś science fiction. Teraz, po dwóch latach widzę, że nie. Nie wiem czemu nam to tyle zajęło. Może dlatego, że Holi kocha wszystkich ludzi i nie jest psem jednego człowieka. Może ja gdzieś popełniłam błąd. Zaczynamy się docierać, dogadywać i odczytywać swoje potrzeby i humory. Biszkopt wie, że zawsze w trudnej sytuacji jej pomogę, że nigdy jej nie oleje. Ufa mi i to naprawdę widać. Dzięki temu mam psa, który jest dość pewny siebie (nigdy nie była osobnikiem typu "hop do przodu") i niczego się nie boi, a jeśli już coś ją przestraszy to ma kogoś kto jej pokaże, że nie taki diabeł straszny. I to jest według mnie kwintesencja bycia opiekunem psa. Jestem za nią odpowiedzialna i to najlepsze uczucie na świecie.

Mimo tych wszystkich "dorosłych" zachowań to i tak w pewnym stopniu zostaje mentalnym szczeniakiem. Tylko już takim trochę mądrzejszym.

Wszystkiego najlepszego Biszkopcie,

Martyna

są prezenty
mój Ci on :)
punkt kulminacyjny - tort
mniamu mniam
raz do roku można sobie pozwolić :D
dostanę coś jeszcze?

impreza :) :) :)
Copyright © 2014 Biszkopt i ja , Blogger