Kiedy pies jest chory...

Kiedy pies jest chory...

...to właściciel siwieje. Przynajmniej tak jest u mnie ;) Na całe szczęście Holi bardzo, ale to bardzo rzadko choruje, u weterynarza bywamy tylko profilaktycznie i z jakimiś małymi pierdółkami. Stąd nie jestem kompletnie przygotowana na gorsze chwile. Nie mam na myśli jakiś ciężkich chorób, bo takiej sytuacji kompletnie nie umiem sobie wyobrazić. Podziwiam właścicieli, którzy niestety muszą sobie z czymś takim radzić, mam nadzieję, że gdyby nam się coś takiego przytrafiło (tfu, tfu) to damy radę. Chodzi mi dzisiaj o takie dość zwykłe słabe chwile, boli łapka czy boli brzuszek.

     Ostatnio mój Biszkopcik miał 2 takie słabsze dni. Ogólnie było wszystko w porządku, chętnie by jadła, bawiła się, biegała i zaczepiała inne psiaki. Dzień jak co dzień. Tylko brzuszek bolał i trzeba było biegać poza teren. Oczywiście już kiedyś spanikowałam w takim przypadku i tym razem zachowałam zimną krew i na spokojnie obserwowałam swoje stworzenie i w razie potrzeby biegałam na dwór. Dwie noce wyjęte z życiorysu, ale co to jest naprzeciw tego, że moje ukochane stworzenie się męczy. Normalnie Holi śpi na dole w domu, a drzwi do mojego pokoju są zamknięte. Tym razem aby móc jak najszybciej zareagować, drzwi uchyliłam i czuwałam. Biegałyśmy kilka razy, ale nie to było ważne. Najważniejszy był sam fakt, że jak działo jej się źle to prosto do mojego pokoju, łóżka, po prostu biegła do mnie pomoc. Załamka zdrowotnościowa wypadła w miarę wolniejsze dni, więc tylko jeśli musiałam byłam poza domem, a tak to totalnie domowy czas.

     Jak już pisałam kiedyś w takiej sytuacji spanikowałam i oczywiście telefon do weta, "co robić?'. Człowiek uczy się na błędach i tym razem pomogła nam zwykła głodówka. Co prawda na sygnale jechałam do apteki po węgiel. Wiem, że różne jeszcze leki niektórzy stosują, ale według naszej weterynarz wystarczy węgiel i tego się trzymam. Jednak przede wszystkim, najlepszym lekarstwem jest dieta, a właściwie głodówka. Co najmniej 1-dniowa. I najważniejsze: PIES MUSI PIĆ!!

     Tak więc, jedzonko zostało zamknięte, a mi serducho pękało i apetyt odebrało. Obie miałyśmy głodówkę, bo jak tu jeść cokolwiek, kiedy obok leży siedem nieszczęść i w brzuszku burczy. Normalnie Holi nie żebrze, zdarza jej się usiąść i wpatrywać jak jesz, ale to tylko przez chwilę. Tym razem głodek był silniejszy i próbowała na wszelkie sposoby dostać coś do jedzenia. Złamałam się raz i prawie od razu musiałyśmy biec na dwór. To był pierwszy i ostatni raz.

    Najgorzej było z piciem, bo o ile normalnie nie ma z tym problemu, tak teraz nie bardzo chciało jej się pić. Tak więc, pojawiło się więcej misek z wodą w domu, na podwórku. Ze świeżą wodą, zmienianą bez względu na to czy w misce pusto czy nie. Dodatkowo Holi jest obeznana z komendą "napij się" i śmiało z tego korzystałam. Kiedy jednak nie chciała już tak totalnie pić to moczyłam ręce i nabierałam wodę. Jakoś tak chętniej chłeptała.

     Na całe szczęście ten kryzys trwał tylko dwa dni. Po takiej głodówce dostała do jedzenia, w kilku małych porcjach ugotowany ryż z kurczakiem, marchewką i siemieniem lnianym.

     Oby takich kryzysów było jak najmniej. Chory pies jak chore dziecko (i czasami facet) potrzebuje znacznie więcej troski. Poza tym w przypadku psa jest o tyle trudniej, że dokładnie nie powie co mu jest. To właściciel musi być wprawnym obserwatorem i podejmować decyzję, przejdzie czy jednak bez wizyty u specjalisty się nie obejdzie

Dużo zdrówka psiaki

Martyna & Holi

najlepszy jest sen
A może jednak coś dadzą?

Zdrowy pies to szczęśliwy pies i szczęśliwy właściciel

Życie z psem...takie urocze

Życie z psem...takie urocze

     W związku z tym, że wczoraj był Światowy Dzień Psa, to przypomniały mi się takie małe, krótkie chwilę, które sprawiają, że bycie przewodnikiem psa to coś niesamowitego.

     Uważam się za szczęśliwego człowieka. Lubię swoje życie, nic bym w nim nie zmieniła. Czasu też bym nie cofnęła. Jednym z takich jasnych punktów jest mój pies. Zdecydowanie od dwóch lat nie mogę narzekać na nudę i brak zajęcia. Chandra mnie nie dotyczy. Mimo takiego ogólnego poczucia zadowolenia ze wszystkiego co mnie otacza bardzo doceniam te drobne rzeczy, ulotne chwile, które naprawdę są ważne. To czas, który spędzam z ważnymi dla mnie osobami, to czas, który poświęcam mojemu psu. Dziś słów kilka właśnie o tych niesamowitych chwilach, które powodują, że człowiek jest naprawdę szczęśliwy.

🐕 Kiedy trzymam marchewkę a ona chrupie ja kawałek po kawałku. To samo jest kiedy dostaje całego banana i obgryza go kawałek po kawałeczku.

🐕 Kiedy delikatnie kładę głowę na jej klatkę piersiową i słyszę bicie jej serducha. To jest ten moment, kiedy człowiek sobie uświadamia, że te cztery łapy są jego i to serducho bije też dla niego.

🐕 Kiedy chrapie. To jest znak, że śpi. A takie spanie kojarzy się z bezpieczeństwem. Z bezpieczeństwem, która ja jej zapewniam. Z zaufaniem, która ona ma do mnie.

🐕 Kiedy śpi i się przeciąga, najpierw łapki się rozkładają a potem rozkosznie podwija je do siebie

🐕 Kiedy trzymam coś dobrego, dla niej, w ręku, a ona ma ten specyficzny wzrok. Taki pełny nadziei i skupiony tylko i wyłącznie na tym smaczku. Od niedawna doszło do tego oblizywanie. Jeszcze nie wie co dostanie (chociaż pewnie czuje nosem), ale już wie, że to dla niej.

🐕 Kiedy o coś proszę/ czegoś od niej chce i to nie dociera tak zupełnie od razu. Widać jak trybiki jej w głowie pracują. Tak jakby naprawdę zastanawiała się nad znaczeniem wszystkich moich słów (mimo iż większości na pewno nie rozumie)

🐕 Kiedy nie wie co zrobić, gdzie iść i patrzy w moją stronę. To jest ten moment kiedy moje ego zostaje zaspokojone w 100%. To jest to co chciałam osiągnąć ze swoim psem. Aby wiedziała, że zawsze stanę po jej stronie i pomogę jej przejść przez każdą trudną, dla niej, sytuację.

🐕 Kiedy leży na plecach i widać jej zęby. Choćbym nie wiem w jakim dołku była, to ta pozycja zawsze, ale to zawsze sprawia, że wraca uśmiech.

 
🐕 Kiedy chce jej się pić i musi czekać aż jej naleję wody. Aż się oblizuje i mlaska, tak się nie może doczekać. Mimo wszystko czeka na komendę "proszę"

🐕 Kiedy dzieje się coś nowego, coś interesującego a ona patrzy się z totalnym zainteresowaniem. Z ciekawością.

🐕 Kiedy ją głaskam i zabieram rękę, wtedy się pięknie upomina. Rozgląda się tą ręką na wszystkie strony. Nie piszczy, nie skamle, nie wymusza. Po prostu patrzy z wyrzutem "czemu już mnie nie głaszczesz?"

🐕 Kiedy coś ją wystraszy. Staje, obserwuje, coraz częściej zdarza się, że szczeka aby niebezpieczeństwo się oddaliło. Przeważnie chodzi o drzewa, krzaki, rury i inne cuda, które z jakiegoś powodu akurat w danym momencie jej nie pasują. Podchodzimy do takiego obiektu powoli, na spokojnie aby miała czas przywyknąć. Za każdym krokiem spogląda w moją stronę czy aby na pewno możemy iść dalej. Potem już z prawie 100% zaufanie ogląda ten dziwny przedmiot i po problemie.

🐕 Kiedy po szalonej zabawie z innym psiakiem albo męczącym, ciekawym spacerze, siada przede mną z jęzorem wywieszonym do ziemi, ale nie tak normalnie, tylko takim wylewającym się z boku pyszczka, między zębami. Słowo daje, wygląda wtedy na mało inteligentnego psa, ale przy okazji na największego słodziaka na ziemi.

Życie z psem to nie zawsze jest cud, miód i orzeszki. To nie tylko przyjemności, ale także, jakże ważne obowiązki. Jednak każda złość i frustracja mija w mgnieniu oka, kiedy wracasz do domu i widzisz ogoniasty wiatrak, który nie może się nacieszyć Twoim widokiem.

Dziękuję, że jesteś Biszkopcie - najlepszy z możliwych 😘


Copyright © 2014 Biszkopt i ja , Blogger