Weekendowe wspomnienia. Dużo zdjęć

Piękny, wiosenny weekend za nami, czas na trochę wspomnień :)

Sobota.
Tak, to była jedna z tych idealnych sobót dla Biszkopta. Jaki był tego powód? Odwiedziny babci. Jako że tym razem moje urodziny się zbliżają, przyjechali do mnie dziadkowie aby trochę poświętować i przy okazji trochę pomóc w ogródku. Mają w zwyczaju zjawiać się z samego rana, tak więc babcia była u nas prawie cały dzień. A to dopiero święto radości dla Holi, w końcu nie od dziś wiadomo, że babcie są najkochańsze. Tak więc dzień zaczął się od giga prezentu. Dosłownie. Mój pies dostaje co i rusz jakieś prezenty, szczęściara. Tym razem padło na wielką, suszoną kość. Na początku łobuziak nie wiedział jak się za nią zabrać. Jednak jak już rozkminiła ile dobra ma przed sobą to nie chciała jej zostawić nawet na sekundę. Biedna prawie na jednym oddechu się do niej przyssała. Po jakimś czasie aż było widać jaka jest zmęczona, dlatego kość przy pomocy pańci wyparowała aby pies zajął się też czymś innym. Starczy jej na kilka dni. W międzyczasie dziadek pomógł nam przeprowadzić kabel od światłowodu na podwórku co wymagało kopania nie najmniejszego dołu. Oczywiście Holcia bardzo chętnie się udzielała. Wynosiła wszystkie kamienie, które gdzieś tam się zawieruszyły. Poprzenosiła niepotrzebne chwasty na drugi koniec podwórka (chyba muszę nauczyć jej żeby takie rzeczy do kosza zanosiła - ile łatwiej by było). Na koniec kiedy dół został zasypany musiała pomóc w uklepywaniu ziemi. W końcu wiadomo, jak 30 kilo przebiegnie po piachu to nikt tak porządnie nie ugniecie. Przez cały ten czas jednym okiem pilnowała babci aby nie daj bóg nigdzie nie zaginęła, przecież tyle zakamarków jest na ogródku. Kiedy już i praca i przyjemności dobiegły końca musiała biedaczka pożegnać się z dziadkami, z drugiej strony w końcu można było odpocząć. Padło zwierzę praktycznie od razu i do wieczora jej nie było.

Niedziela.
Miała być leniwa aby można było odpocząć po wcześniejszym, pełnym emocji dniu. Holi kiedy ma właśnie taki aktywny towarzysko lub ćwiczeniowo dzień to następny praktycznie przesypia. Jednak pogoda była taka ładna, że żal było siedzieć w domu. Tak więc manatki trzeba było spakować i pojechać na wyjazdowy spacer gdzieś w nasze okolice aby je trochę poznać. Tym razem padło na okolice jeziora Klucz. Byłyśmy tam już kiedyś na spacerze i postanowiłam sprawdzić co się zmieniło. Jest tam też jakieś jeziorko, które chyba nie jest częścią klucza, ale znajduje się niedaleko a obok niego jest taka mała polanka gdzie my się zatrzymujemy i gdzie można zrobić grilla nad wodą a i wędkarzy też można spotkać. W okolicy jest bardzo dużo małych, weekendowych działek, dużo lasów, polanek i miejsc gdzie psiur może pobiegać. Udało nam się znaleźć świetną polankę na którą przyjedziemy jeszcze nie raz, bo nie ma tam dziur do kopania i można będzie spokojnie poćwiczyć. Pokręciłyśmy się w tamtych okolicach ponad godzinę i zawinęłyśmy się do domu, bo mimo wszystko gorąco było dla takiego sierściucha jak Holi. W domu jak zwykle po samochodowej wyprawie padła i musiała zregenerować siły. Na sam koniec dnia na naszym ogródku zrobiłyśmy sobie małą sesję zdjęciową :)

Oby więcej takich cieplutkich weekendów. Powoli będziemy wracać do wyjazdowych spacerów i odkrywania świetnych miejscówek.

Martyna & Holi



moja, cała moja

uwielbiam jak tak siedzi :)
gotowa do działania w ogrodzie
kopią i kopią a mi nie pozwalają sobie pomóc

jeszcze czasami pomykam na lince, bo w nowych miejscach zdarza mi się głuchnąć

chwila relaksu
sesja zdjęciowa - maj 2017
pańcia...coś tu chyba nie pasuje

piękna, wiosenna modelka

 






no i gdzie te bańki?

 po wyczerpującym weekendzie trzeba odespać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Biszkopt i ja , Blogger