Ostatnimi czasy wszędzie je widzę. Gotowe do kupienia, robione przez właścicieli psów, w najróżniejszych kolorach. W związku z tym, że u Holi obecnie największy nacisk w szkoleniu kładę na wyciszenie i ogarnięcie jej emocji taka mata musiała się u nas znaleźć. W końcu praca węchowa idealnie męczy psiaka a to coś bardzo nam potrzebnego. Jedyny problem w tych matach domowo robionych jest taki że powstają one na bazie gumowych wycieraczek. To u nas nie ma racji bytu, bo na razie (nie sądzę żeby to przeszło) Biszkopt nie znosi gumowych zabawek, toleruje tylko jedną, ale na bardzo krótki czas zabawy. Dla niej zapach gumy jest nie do przejścia, nad czym ja ubolewam, bo widziałam już tyle cudownych gumowych zabawek...no ale może dzięki temu mój portfel będzie miał się lepiej :D Niestety takie wycieraczki "pachną" z różną intensywnością i nie wiem czy można się tego zapachu pozbyć tak w 100%, może jeszcze kiedyś taką znajdę. Dlatego nasza obecna mata węchowa to wersja próbna zrobiona z takiej kratki co to się do zlewu wkłada i pasków materiałowych z moich dawnych dresów i t-shirtów. Jak już Holi wciągnie się w zabawę nosem zrobię jej tą bardziej wypasioną polarową i kolorową opcję :) Chwilowo stawiam na model mało kolorystyczny - taki utrzymany w bardziej eleganckim tonie ;) bieli i czerni. Fajnie się robi coś samemu dla własnego czworonoga, ale ta mata naprawdę wymaga zachodu wg mnie. Ile to się pasków trzeba naciąć a ja jeszcze mam jakieś takie niewygodne nożyczki. No ale nic, wycięło się tyle ile potrzeba, wszystko zawiązało i pies ma radochę a to najważniejsze.
Bardzo fajnie zostało to napisane.
OdpowiedzUsuń