Kleszcze, wszędzie kleszcze

     Kiedy mieszkałam w mieście z pierwszym psiakiem pojęcie kleszczy było mi właściwie obce. (mój błąd, bo kleszcze są wszędzie, miejskie psiaki tak samo są narażone na te małe, czarne potwory) Może jamnior aż tak ich nie przyciągał? Nawet po wizytach u babci na wsi tak naprawdę nie było czego szukać, a może po prostu mieliśmy szczęście?

     Wszystko zmieniło się od czasu przeprowadzki pod miasto, w bardziej wiejskie tereny oraz od momentu kiedy zawitała do mnie biszkoptowa panna. Kiedy jeszcze nie mogła wychodzić na spacerki (okres pierwszych szczepień) biegała po ogrodzonym podwórku gdzie myślałam nie powinno być żadnych problemów (nie była wtedy jeszcze zabezpieczona przeciwko kleszczom). I właśnie w tym okresie miałam wątpliwą przyjemność przekonać się jak wygląda kleszcz wkręcony w skórę psiego maluszka. Jakiego szoku doznałam i stresu. O matko jedyna, aż mi się ręce trzęsły jak miałam się tego paskudnika pozbyć. W końcu tyle się słyszy jak je usuwać i żeby nic nie zostało. Na całe szczęście tata był w domu i z większym opanowaniem wyciągnął to dziadostwo. Zrobił się taki nieładny czerwony bąbel i prawie na sygnale trzeba było jechać do weterynarza sprawdzić czy wszystko w porządku. (Nie dość, że to był mój pierwszy kleszcz w życiu to jeszcze jakiś czas wcześniej babci psiak zdechł właśnie z tego powodu) Na szczęście wycieczka zakończyła się tylko potwierdzeniem, że jest ok a szczeniak zarobił kilka ciasteczek i chyba pokochała swoją weterynarz miłością bezwzględną. Bąbel był i zniknął, nie był też jakiś wyjątkowy, 100% norma, więc mogłam spać spokojnie. Oczywiście po naszej kleszczowej przygodzie zaopatrzyłam się w odpowiedni sprzęt, żeby ręce już mi się nie trząchały, że coś nie tak zrobię. Jak na razie w dalszym ciągu jest zapakowany i nie był używany (odpukać) - bardzo ładnie wygląda w pudełku.

     Wysyp kleszczy przypada przeważnie marzec/kwiecień oraz jesienią wrzesień/październik. Należy pamiętać, że tak naprawdę aktywne są cały rok (nawet w zimę), chociaż w tym to już chyba przesadziły. Mamy dopiero początek marca a jest ich zatrzęsienie przynajmniej u nas. Wczoraj odnotowałyśmy rekord, po spacerze Holi przyniosła ich 8 sztuk :/

Jak się zabezpieczać?

    Zawsze myślałam, że złotym środkiem jest obroża. Niestety z tego co słyszałam przy psach długowłosych jej skuteczność jest trochę osłabiona. Na razie nie testuje ten metody chociaż nie wiem czy w okresie zimowym kiedy aktywność kleszczy jest trochę mniejsza (ale jest) nie spróbujemy zastosować polecanej obroży Foresto
Znalezione obrazy dla zapytania bravecto     Większość znanych mi psiarzy i moja (a właściwie Holi) weterynarz polecali sławną/niesławną tabletkę BravectoI to jest nasze główne zabezpieczenie. Przynajmniej na razie. Naczytałam się już sporo o tym preparacie, wiem jakie jest ryzyko z nim związane, ale jak na razie u nas nic się nie dzieje a kleszcze jeśli się przyplączą to praktycznie od razu padają a ja z biszkoptowej sierści wyciągam przeważnie te martwe. Chociaż trochę mnie zastanawia, że ten kleszcz musi być na psie żeby preparat zadziałał i o ile o nią mogę się nie martwić, bo są za krótko żeby się zaraziła (podobno, ale zawsze istnieje możliwość, że jakiś paskudny dziad się trafi) o tyle trochę mnie martwi ilość którą aktualnie znosimy do domu. Poza tym wyznaję zasadę, że jak nie muszę to tabletek nie biorę, a tu jest potrzeba, ale ta ilość chemii wprowadzana do biszkoptowego organizmu nieco przeraża i każe się zastanowić nad czymś innym albo dodatkowym. Z drugiej strony znam psiaka, który bierze Bravecto od trzech lat i wszystko jest ok, więc może nie taki diabeł straszny. Mimo wszystko pewnie w tym roku zrobimy badania krwi dla spokoju ducha żeby sprawdzić profilaktycznie czy wszystko w porządalu.
     Słyszałam też o magii ziół a konkretnie czystka. Mam w planach sama pić profilaktycznie i przy okazji czasem taką herbatkę zapodać Biszkoptowi. Nie zaszkodzi a jako dodatkowa broń może się przydać :)
Herbatka z czystka - 1 łyżeczka czystka, szklanka wody, gotujemy 10minut. Taką porcję ziółek można parzyć nawet do 4 razy. (warto pamiętać, że powinna być pita w miarę systematycznie żeby dała jakieś efekty)
Sproszkowanym czystkiem można również posypać karmę.
A więcej o czystku można znaleźć tutaj:
Czystek Hit czy Kit

Jako fanka domowej roboty ozdób, zabawek, itp. przekopałam się przez otchłań internetu w poszukiwaniu czegoś na kleszcze. O dziwo sporo osób z tego korzysta. Myślałam, że raczej korzystamy z dobrodziejstw już gotowych, przez kogoś wymyślonych, ale nie. Powrót do natury jest widoczny również w tej dziedzinie. I dobrze.
Kleszcz jest wrażliwy na zapachy, nasze szczęście. W ten sposób możemy skorzystać z wielu metod ich rozprowadzenia.
  1. spray z octu

    Przygotowujemy roztwór wody z octem, najlepiej jabłkowym i wykorzystując domowy spryskiwacz można rozprowadzić na psiej skórze. Najlepiej przed każdym spacerem. Plusem jest to, że nawet jeśli pies będzie chciał się wylizać to nic mu nie zaszkodzi. Dodatkowo do tego można dodać jakiś olejek, dzięki temu zwiększymy skuteczność.
    Na szklankę wody przypada pół szklanki octu plus ewentualne kilka kropel wybranego olejku.
     
  2.  olejki eteryczne

    Tu mamy sporą dowolność jeśli chodzi o zapachy.  Najlepiej działające to: goździkowy, paczulowy, cytronellowy, migdałowy, miętowy, tymiankowy, szałwiowy, z trawy cytrynowej, lawendowy, eukaliptusowy. Prawda, że jest w czym wybierać? Nie każdy pies musi tolerować wszystkie zapachy, więc spokojnie możemy wybrać ten najlepszy. Musimy pamiętać, że każdy z tych olejków przed wtarciem w skórę zwierzaka należy rozcieńczyć z olejem roślinnym.  
    Na 5 kropelek wybranego olejku dodajemy 50 ml oleju roślinnego

  3. zioła

    O czystku wspominałam, ale istnieją też inne przydatne zioła. Tymianek, rozmaryn, lawenda, melisa, mięta czy rolls - royce wśród nich kocimiętka (podobno bardzo skuteczna). A co z nimi zrobić? Można zalać octem, odstawić na ok. 1-2 tygodnie i dopiero wtedy zastosować jako spray lub wetrzeć w skórę. Podobno sprawdza się także rozdrobniony rozmaryn (lub suszony) i cytryna (sok i trochę skórki), zaparzone, wystudzone i odstawione na 24h. Można wetrzeć w skórę lub spryskać psiaka. Preparat trzymamy w lodówce. 
  4.  
  5. drożdże piwne

    Co tu dużo pisać, są naturalnym środkiem odstraszającym kleszcze i pchły. Profilaktycznie dla mojej Holi, czyli 30 kg psa 2 łyżeczki dziennie dodane do jedzenia.
Według mnie należy stosować naturalne sposoby jako dodatek. Nie wydaje mi się żeby same dały sobie radę, zwłaszcza jeśli mieszkamy w miejscu gdzie tych kleszczy jest od groma, ale ta decyzja należy do każdego z nas osobna.

Ku pamięci - kiedy lecimy do weterynarza, czyli jakie mogą być objawy babeszjozy:
Początkowo: - gorączka
                      - brak apetytu
                      - zmniejszone pragnienie
                      - słaba reakcja na bodźce zewnętrzne, apatia
Później: 
                      - powiększone węzły chłonne
                      - bladość błon śluzowych
                      - mocz zmienia kolor na rdzawo - brązowy (krwiomocz)
                      - wymioty, biegunka
Zaostrzenie:
                      - może dojść do zatrzymania oddawania moczu
                      - żółtaczka (zażółcenie spojówek, pachwin)

Zabezpieczajmy nasze czworonogi cały rok, nie tylko chemicznie, ale pamiętajmy, że codzienny po spacerowy przegląd jest koniecznością. Żaden sposób/środek nie da nam 100% gwarancji, że nic złego nie przytrafi się naszemu psiakowi. 


Martyna & Holi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Biszkopt i ja , Blogger