Co lubię w swoim psie

Nie wyobrażam sobie domu bez psa. Czworonóg w moim otoczeniu to niezbędny członek rodziny. Mogę odmówić sobie modnych wynalazków, ale zawsze znajdą się drobniaki na dodatkową zabawkę czy kość do obgryzania. Bez merdającego ogonka i psiego uśmiechu każdy kolejny dzień byłby mniej kolorowy. Taki przyjaciel to duży obowiązek, ale też przeogromne szczęście.

Mimo, że czasami nasze psiaki potrafią wyprowadzić z równowagi (ja przynajmniej czasami tak mam, rzadko, bo rzadko, ale jednak) to zdecydowanie częściej je lubi a nawet kochamy.

Kocham Biszkopta bezwarunkowo za wszystko, ale są takie drobnostki za które naprawdę ją lubię i kiedy o nich myślę robi się cieplej na sercu :)

  • Za wygląd totalnego słodziaka kiedy śpi
I to nie tylko dlatego, że jest wtedy grzeczna ;) podglądanie jak ze spokojem leży sobie w ukochanej pozycji albo chrapie na cały dom powoduje, że sama się wyciszam. W tym dokładnym momencie psiak jest zdany na mnie bezgranicznie (praktycznie w każdej sytuacji, ale ciii...), ufa mi i kładzie się spać. Nie budzi się nerwowo co chwila, tylko co najwyżej mlaska (pewnie kiełbaski się śnią) albo wzdycha (marząc o kolejnej paróweczce).


  • Za miękki pychol i cudne oddawanie zabawek
 Ta goldenowa cecha jest niesamowita. Na początku nauki zabawy z szarpakami udawało się mojej suni utrzymać zabawkę z 5 sekund (w najlepszym wypadku). Wyglądała wtedy tak uroczo - nieporadnie. Dopiero z czasem  ogarnęła, że trzeba trochę siły włożyć żeby za szybko szarpaka nie stracić. Dodatkowo mega słodko oddaje rzucone zabawki czy wypluwa je na hasło "puść". Nawet jeśli bardzo nie chce czegoś sama z siebie oddać to na komendę "puść" wypluwa to tak szybciutko jakby jakieś obrzydlistwo miała w pysku :)

  • Za odpoczywanie w pozycji do góry brzuchem
Uwielbiam kiedy tak leży. Choćbym widziała to już tysiąc razy i tak za kolejnym się uśmiechnę kiedy zobaczę, że Holi leży kołami do góry, fafle opadają i widać te jej piękne ząbki. Mogę być wkurzona na maksa, na cokolwiek, ale jak tylko Biszkopt wyszczerzy tak zęby to całe napięcie znika. Taki mój naturalny lek na całe zło. 


  • Za prace nosa kiedy coś dostaje
Ułamek sekundy przed wchłonięciem porcji żarcia można zauważyć jak pracuje psi nos. Czasem potrzeba chwili, jeśli zapach jest znany a czasem ciut dłużej trzeba obwąchać, w końcu nigdy nie wiadomo co dają. Jednak zawsze, ale to zawsze nochal się porusza zanim cokolwiek zawędruje do pyska.
  
  • Za sztuczkę z krzesłem
Nie wiem czemu ma służyć, ale na pewno rozśmiesza ludzi. Obecnie jest na takim etapie, że wystarczy aby ktokolwiek wszedł do domu i jak tylko krzesło jest odsunięte, pulchniutki zadek na nim ląduje. Do tego wszystkiego przeważnie wchodzi tak, że do gościa jest tyłem, więc tylko głowa kręci się w prawo i lewo żeby zobaczyć kto przyszedł. Działa na wszystkich.


  •  Za ciągnące się rzeki śliny
Rozbraja mnie widok Holi kiedy wywącha coś dobrego. Nieważne czy to dostanie czy nie, grunt, że czuć i już glut ślinowy ciągnie się niemiłosiernie. Szczerze mówiąc nie miałam pojęcia, że goldeny produkują tyle śliny. 

  • Za delikatne obgryzanie większych kawałków
Mimo tego, że Holi należy do gatunku odkurzaczy to kiedy dostaje większy kawałek jakiegoś łakocia to na początku patrzy się i upewnia czy aby na pewno to dla niej. Potem delikatnie, kawałek po kawałeczku skubie. Kurczaki jak to uroczo wygląda :)


  • Za zerkanie w moją stronę na spacerze, upewniając się gdzie idziemy
Czasami robimy sobie "ciche spacery". Ona maszeruje, wącha czy co tam chce sobie robić a ja drepczę razem z nią. Kiedy tak się nie odzywam, tylko powoli idę, co jakiś czas zerka czy aby na pewno dobrze idzie. Ten ułamek sekundy totalnie podbudowuje moje ego szkoleniowe :)

  • Za totalne nieogarnięcie kiedy trzeba wcześniej wstać
Biszkopt i ja wstajemy o 6:30, przeważnie...wtedy jest zwarta i gotowa do działania. Jednak czasami zdarza się wstać wcześniej. Wtedy mój potworek jest tak zaspany, że totalnie nie kontaktuje z otoczeniem. Owszem wychodzi na spacer, ale przez pierwsze chwile snuje się bez celu. Dopiero później coś zaskakuje w mózgownicy i już mamy normalne wyjście. Widok zaspanego psa - bezcenny.


Pewnie gdybym jeszcze trochę posiedziała nad tym tekstem to znalazłabym jeszcze nie jeden powód dla którego lubię tego biszkoptowego szaleńca.

Martyna

jeszcze kilka fotek obrazujących o czym piszę :)
  
słodziak jak nic
a najlepsze, że nic ze stołu nie ginie
to się nazywa odpoczynek
to co zostajemy?
uśmiech nr 16 i od razu wszystko staje się lepsze
taki widok wita moich gości :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Biszkopt i ja , Blogger