W tym tygodniu Biszkopt jest zrozpaczony. Pańcia wymyśliła sobie prace na ogródku, które wymagają aby pies trzymał się od nich z daleka. Holi kocha przebywanie na ogródku prawdopodobnie na równi z ludźmi. Wystarczy, że może posiedzieć pod drzwiami i obserwować świat i nic więcej nie będzie jej potrzeba. A tu bach...gruchnęła wiadomość, że podwórko zamknięte dla biszkoptowego huraganu. Obawiam się, że gdybym pozwoliła jej towarzyszyć panom fachowcom to prace potrwałyby dwa razy dłużej. W związku z tym nieszczęśnik jest zamknięty w domu a kontakt z podwórkiem ma dopiero po południu jak specjaliści ;) kończą pracę. W zamian za to wychodzimy na fajniejsze spacery a po powrocie zawsze pozawalam jej odrobinę zerknąć co się na jej terenie dzieje. Już zdążyła się do pracowników przyzwyczaić i nie szczeka aby ich swoją osobą zainteresować. W zamian za to próbuje wystraszyć, swoim donośnym głosem, ciężarówki, które z różnym materiałem przyjeżdżają.
I tak cały tydzień i jeszcze kolejny...
Na szczęście do prac potrzebny był piasek. A z czym się wiążą góry piachu? Z kopaniem :) Przez kilka dni przyjeżdżały ciężarówki z piaskiem i wysypywały to przed ogrodzeniem to już na terenie posesji. Jeśli panowie nie zdążyli go zużyć w ciągu dnia to fajne górki zostawały na kolejny. Dzięki temu, po godzinach Holi mogła buszować w piasku i poczuć się jak na plaży. Jakie szczęście malowało się na tym kochanym pycholku kiedy dostała pozwolenie na piaskowe szaleństwa. Pańcia załatwiła piaskownicę to mogła kopać bez limitu. A ja tylko kontrolowałam czy aby za bardzo go nie rozrzuca.
Nie ma nic bardziej uroczego niż psiak kochający kopanie tak bardzo, że nawet jak już sił brakuje to na leżąco też się da.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz