Na świeży oddech

Dawno nie piekłam psiowych ciasteczek. I tak nadszedł ten dzień kiedy w końcu stanęłam w kuchni gotowa do pieczenia. Tylko co by tu zrobić? Na obiad dla siebie ugotowałam ciecierzycę i trochę mi jej zostało, więc trafiła do ciasteczek dla Holi. W internecie znalazłam całkiem niezłe połączenie, którym aktualnie zajada się Biszkopt.






Czego potrzebujemy?

- 1/2 szklanki cieciorki, najlepsza jest ta samemu gotowana
- 1/2 szklanki ziołowej mieszanki: u mnie świeża natka pietruszki i suszona mięta
- 1 jajko
- 1 łyżka sezamu, opcjonalnie

Do dzieła:

    Jeśli nie macie wcześniej przygotowanej ciecierzycy to niestety trzeba odłożyć robienie ciasteczek na co najmniej 13 godzin. Suchą cieciorkę należy moczyć 12h przed ugotowaniem. Jak już odpowiednio napęcznieje, gotujemy ją ok. 45 min. Teraz już można zabierać się za dalszą część.
    Natkę pietruszki należy posiekać, suchą miętę wystarczy zetrzeć w palcach. Oczywiście można śmiało korzystać także i ze świeżej mięty.
    Wszystkie składniki wrzucamy do miski i blendujemy. Ja nigdy nie mam do tej części działania cierpliwości, więc skracam ją do minimum. Może dlatego masa wyszła trochę rzadka?
     W związku z stanem skupienia masy ciasteczkowej, są one w formie kulek. Wkładamy przygotowane kuleczki do nagrzanego do 175 stopni piekarnika. Wyciągamy piękne, pachnące smakołyki po 30 minutach.

(Robiłam je z tak małej porcji, bo niestety Holi w przeciwieństwie do mnie nie jest jakąś mega fanką mięty, przynajmniej na razie. Można spróbować zwiększyć proporcje do 1 szkl cieciorki, 1 szkl ziół i 1 jajka, wtedy też masa powinna być gęstsza.)

Smacznego :D




 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Biszkopt i ja , Blogger