"Minusy psa", czyli pies to nie tylko przyjemności

     Woow, ale długo Nas nie było. Bije się w pierś i przepraszam za taką przerwę, ale trochę się u mnie działo (na szczęście większość to pozytywy) i jakoś z ilością czasu było różnie. Teraz wszystko wraca do normy. Zbliża się wiosna, więc najwyższa pora wziąć się do roboty :) Dokładnie za tydzień Biszkopt kończy trzy lata, idealny moment na powrót. Kiedy to zleciało? Nie dość, że ona starsza to i ja też, ale ten czas leci. W związku z tym zaczynamy od ciemnej strony mieszkania z psem żeby nie było tylko tak mega, super cukierkowo. Zaczynamy.

     Wiele się mówi o korzyściach mieszkania z psem. Zawsze chciałam psa i przyznaję, że o problemach, które mogły się po drodze pojawić i które się pojawiają, nawet nie pomyślałam. Wiedziałam, że pies to nie chwilowe chciejstwo i wiążę się także z obowiązkami, ale czasem zapala się lampka "na co mi to było". Na szczęście kiedy tylko w zasięgu wzroku pojawia się ten cudny mokry nochal zapala się lampka "warto było". Fakt faktem rzadko miewam chwile załamania, odkąd mieszkamy razem zdarzyło się chyba ze dwa razy jak wracałam ze spaceru z łzami w oczach. Wtedy każda z nas rozchodzi się do swojego ulubionego miejsca i musi pobyć chwilę sama. Pierwsza pęka Holi, bo już za chwilę z wywalonym jęzorem i diablikami w oczach siada przed człowiekiem gotowa do zabawy. Tak więc nasze wspólne funkcjonowanie to zdecydowanie pasmo samych plusów (dla mnie), ale dzisiaj słów kilka o tej ciemnej stronie posiadania psa. Warto przed zakupem czworonoga pomyśleć o jeden raz za dużo niż za mało, bo później zamiast cieszyć się wspólnym życiem będziemy sfrustrowani albo nie daj bug pies wyląduje w schronisku, bo okazało się, że szczeka albo na spacer to jednak codziennie trzeba wychodzić.


Jakie są ciemne strony mieszkania z psem?

  • Brak kontaktu ze światem na dzień dobry, czyli mamy nowego członka rodziny 

Pierwsze dni, tygodnie malucha w naszym domu to prawie tak jakby się pojawił niemowlak pod naszym dachem. To biała kartka, którą to my zapisujemy. Miałam to szczęście, że mogłam pobyć w domu przez pierwsze tygodnie kiedy pojawiła się Holi. Pierwsze dwa tygodnie należały do niej całkowicie. Dom stanął na głowie, bo byłam skoncentrowana żeby nauczyć ją podstaw wspólnego funkcjonowania, w tym załatwiania się poza domem. W nocy czuwałam czy aby nie popiskuje czy czegoś nie potrzebuje. Generalnie zamieszkałam na kanapie :) Byłam tak totalnie wyłączona z życia, że nie mam pojęcia co się wtedy na świecie działo. Siedzenie w domu na tyłku, chociaż może nie do końca, bo jednak trzeba było się nabiegać z maluchem i za nim, naprawdę sprawiło mi radochę. W pracy obowiązkowo powinien być urlop psierzyński, bo te pierwsze dwa tygodnie ze szczeniakiem są niesamowite. Mimo, że człowiek zmęczony i myślący tylko o jednym.
 


  • Zniszczenia, czyli pora na zakupy

Te również mogą pojawić się na początku i trzeba o tym pamiętać, a co za nimi idzie...pieniądze, które trzeba mieć odłożone na dodatkowe wydatki. Mój egzemplarz oszczędził mi remontu oraz wymiany garderoby, ale z tego co słyszę są i takie psiaki, które jak tajfun przechodzą przez domu i zostawiają takie zniszczenia, że głowa mała. W obawie przed zburzeniem domu zaopatrzyłam się w jakiś płyn co to niby miał być gorzki i zniechęcać szczeniaka do obgryzania, ale się nie przydał, bo Holi nie miała takich zapędów. Nasz bilans to raptem jedna stłuczona doniczka na tarasie i hicior pod postacią moich okularów. Pamiętajcie, jeśli szczeniak jest poza zasięgiem naszego wzroku i jest cicho to trzeba to od razu sprawdzić :) A no i jest jeszcze historia ze zjedzonym łańcuszkiem, ale ten do mnie wrócił, więc się nie liczy.



  • Finanse, czyli zarabiamy już nie tylko na siebie

Pomijając już powyższy punkt, zostaje jeszcze kwestia codziennych wydatków. Pies tak jak i my jeść musi. Jeśli zależy nam na jego dobru (a powinno) należy zwracać uwagę na to czym go karmimy. Do tego dochodzą obowiązkowe koszty weterynaryjne. Trzeba się liczyć ze wszelkimi niespodziewajkami. U nas to było złamanie paluszka, ponadto wcale nie taka tania kastracja. No i oczywiście trzeba wziąć pod uwagę własnego bzika na punkcie gadżetów dla psa, tysiąca obróżek, bo przecież wszystkie takie ładne i milionów zabawek, które to pojawiają się coraz fajniejsze albo pies należy do gatunku niszczycieli. Poza tym do kosztów związanych z psem należy dodać wszelkie nieprzewidziane sytuacje: mandat, bo nigdy nie wiadomo co się komu nie spodoba albo o czym sami zapomnimy, podatek o ile Twoje miasto czy gmina z tego nie zrezygnowała albo Twój psiak zniszczył coś obcej osobie.

Kiedyś widziałam fajną akcję psiowych bloggerów, gdzie opisywali koszty posiadania psa. Z ciekawości podliczyłam sobie ile wydałam na Holi w trakcie jej pierwszego roku życia. Wiedziałam, że jak wszystko żywe stworzenie kosztuje, ale byłam zaskoczona wynikiem jaki osiągnęłyśmy.
Łączenie z kosztem samego Biszkopta, w ciągu 12 miesięcy kosztowała mnie ok. 10 tysięcy. Szok,no nie?

 


  • Zwiększone ciśnienie, czyli pies choruje albo zdarzył się wypadek

Każdy choruje, psy także, a te bardziej rasowe chyba jeszcze częściej niż myślimy. Trzeba mieć świadomość, że weterynarz to nie tania usługa nawet przy zwykłych wizytach a co dopiero przy tych nieprzewidzianych. W początkowym okresie byłam trochę za mocno zafiksowana na punkcie Biszkopta, więc każde odstępstwo od normy powodowało niebotyczne skoki ciśnienia. W końcu widać, że coś się może dziać, a psiak nie powie czy mam racje i co się dzieje. Teraz już ogarniam kiedy faktycznie coś się dzieje a kiedy skubaniec oszukuje, ale początki to były częste telefony i wizyty u weterynarza, ot tak na wszelki wypadek. Numer telefonu do naszego guru zdrowotnościowego był przez jakiś czas na szybkim wybieraniu. No i te kleszcze o których trzeba pamiętać nawet w zimie. Pierwszy kleszcz, którego znalazłam na Holi kiedy jeszcze była maluszkiem, niezabezpieczonym, prawie doprowadził mnie do zawału. Tata musiał go wyciągać, bo tak mi się ręce trzęsły, że zrobię to źle.



  • Brud, syf, czyli zaprzyjaźniamy się z mopem i odkurzaczem

Nie jestem typem, który funkcjonuje tylko w sterylnych pomieszczeniach, ba, trochę bałaganu wprowadza równowagę w moje życie. Przy psie trzeba się liczyć z tym, że czyściutkie mieszkanie to już przeszłość i nie ma szans na jedzenie z podłogi, no chyba, że mówimy o tych naszych czterech łapach, im podłoga także pasuje. Ja przeważnie nie skupiam się na sprzątaniu aż tak bardzo, ale są takie dni kiedy widać wszystko, dosłownie wszystko. Dywany sierści w całym domu, piaskownicę na płytkach czy piękne odciski łap w każdym pomieszczeniu, a no i nie zapominajmy o obrazach malowanych nosem na szybach. Jeśli ktoś uwielbia porządek przede wszystko to jedyne wyjście to zakup pluszowego psa. Poza tym pamiętajmy o pierwszych dniach szczeniaka w domu, czyli nauka czystości. Co się z tym wiąże? Nie raz, nie dwa może przydarzyć się wpadka, którą trzeba będzie sprzątnąć.




  • Bunt nastolatka, czyli testowanie Twoich granic, człowieku

Nie miałam pojęcia, że psy tak samo jak ludzie przechodzą bunt nastoletni. Może nie było u nas jakiejś tragedii, ale też tego doświadczyłam. Już wydawało mi się, że dogadałyśmy się z Holi, że czegoś ją nauczyłam, że wie o co mi chodzi, ale skończyła rok i mózg się rozpuścił. Po moich kochanym, ogarniętym psie zostało wspomnienie. Testowała wszystko co tylko do głowy jej przyszło, nawet zwykłe siad to był szczyt możliwości. Okres "nastoletni" u psa jest idealną motywacją do ćwiczenia nad naszą cierpliwością. Trzeba wkroczyć do ogrodów zen w swoich głowach i raz po razie przypominać psu co mu wolno a co nie i że nie dalej niż trzy dni temu to wiedział. Niestety mimo chęci nie udało mi się uniknąć błędów i muszę jeszcze nad niektórymi popracować. Czasem osiwieć można. Na całe szczęście nasza praca się opłaca i z czasem i wiekiem mamy idealnego towarzysza.



  • Czas, czyli najwyższa pora lepiej się zorganizować

Pies to nie tylko przyjemności pod postacią cieszynki na powitanie czy ogrzanie stóp albo możliwość pomiziania zawsze i wszędzie. To też obowiązki, które wymagają czasu, naszego codziennego czasu. To spacery, które powinny być nie tylko fizjologiczne, ale także atrakcyjne dla psa, dające mu możliwość bycia psem, pouczenia się czegoś nowego, fajnego spędzenia z nami czasu. Idealnie jeśli mamy czas na 3 takie wyjścia, u mnie to jest minimum, mimo tego, że mieszkamy w domu. To też czas, który spędzamy razem, i nie wspólne siedzenie na kanapie się nie liczy. Mogą to być godziny spędzone na szkoleniu, które chciał nie chciał trzeba poświęcić jeśli chcemy się cieszyć wspaniałym psim towarzyszem przez lata. To też czas poświęcony na wspólną zabawę, która powinna męczyć psa zarówno fizycznie jak i psychicznie. Jeśli nie możemy poświęcić psu tyle uwagi i czasu ile mu potrzeba to po co nam w takim razie pies?



  • Ograniczenie spontaniczności, czyli trzeba zacząć planować swoje wyjazdy

Nie chce żeby to zabrzmiało źle, ale taka prawda. Odkąd pojawiła się Holi skończył się okres spontanicznych wypadów, nie mówię tu o wyjściu z koleżankami na kawę, tylko o niezaplanowanym wyjeździe na weekend czy wyjściu z domu rano i powrocie w nocy. Pies na spacer wyjść musi, a sam tego nie zrobi, no chyba, że ktoś tak swojego nauczył to gratuluje i niech da znać jak to zrobił. Trzeba nauczyć się planować. Wyjeżdżam, super, ale co z psem? Jedzie ze mną czy zostaje? Jeśli pies jedzie z nami to trzeba się czasem naszukać miejsca, które bez problemu przyjmie psa o każdym gabarycie (właściciele większych psów na pewno o tym wiedzą). Jeśli pies zostaje to z kim? Należy znaleźć zaufaną osobę, która się naszym sierściuchem zajmie albo może pomyśleć o hotelu dla niego. Ja mam to szczęście, że zawsze mogę zostawić Holi z rodzicami jeśli tego potrzebuje, jakoś nie umiem się przekonać do zostawienia swojego Biszkopta w obcym miejscu z obcymi ludźmi, ale to tylko moje fanaberie.


 

Pamiętajcie o jednym: pies to nie tylko cud, miód i orzeszki, to także sierść, zniszczenia, spacery. To nie jest zabawka, którą odłożymy na dno szafy jak się znudzi. To żywe stworzenie, które będzie z nami parę dobrych lat. To nie tylko przyjemności to także obowiązki. Przed decyzją o zakupie lub adopcji zastanówcie się o jeden raz za dużo czy aby na pewno to jest dla Was.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Biszkopt i ja , Blogger