2 lata za nami
Wiecie, że podobno 2 lata psa dużej rasy to 22 ludzkie? O kurczaki, mój pies jest już dorosły, a ja zaczynam się czuć staro :)
Czy widać, że to już dorosły zwierz? może tak tyciu, tyciuteńko :)
Ktoś kiedyś mi powiedział, że u psa kora czołowa mózgu (odpowiedzialna za emocje) rozwija się w okolicy drugiego roku życia. I kurczaki pieczone to chyba prawda. Holi nie ma już takich nagłych wyładowań energetycznych jak kiedyś. Naprawdę jest spokojniejsza. Kiedy tylko poziom ekscytacji sięga nieba, zaczyna docierać do mózgu, że szaleństwo jest dla małych szczyli, a nie poważnych panien.
Kontakty z psami też są inne. Już nie stoi na pozycji szczeniaka. Jest pełnoprawnym członkiem psiej społeczności. Pojawią się konflikty, które na całe szczęście, udaje się "przegadać". Ponadto umie dbać o siebie. Nie daje sobą pomiatać i pamięta o tym, że też ma zęby i umie warczeć. Kiedyś to była tak klucha, którą trzeba było bronić. Teraz to już tylko wstydu mogę jej narobić.
Nauka nie poszła w las. Komendy i sztuczki, które do tej pory miała wpajane nie brzmi obco. Wykonuje je z automatu. Nic już nie jest przypadkowe. A przy tym, w dalszym ciągu chętnie się uczy. Jednak żeby nie było tak różowo, w dalszym ciągu mam chwile zwątpienia a porażki, które odniosłam na początku naszej drogi jeszcze się za nami ciągną.
To co najważniejsze i najlepsze dla mnie - nasza więź zaczyna się zacieśniać. Do tej pory wydawało mi się, że to mistyczne doświadczenie jakim jest relacja pies - przewodnik to jakieś science fiction. Teraz, po dwóch latach widzę, że nie. Nie wiem czemu nam to tyle zajęło. Może dlatego, że Holi kocha wszystkich ludzi i nie jest psem jednego człowieka. Może ja gdzieś popełniłam błąd. Zaczynamy się docierać, dogadywać i odczytywać swoje potrzeby i humory. Biszkopt wie, że zawsze w trudnej sytuacji jej pomogę, że nigdy jej nie oleje. Ufa mi i to naprawdę widać. Dzięki temu mam psa, który jest dość pewny siebie (nigdy nie była osobnikiem typu "hop do przodu") i niczego się nie boi, a jeśli już coś ją przestraszy to ma kogoś kto jej pokaże, że nie taki diabeł straszny. I to jest według mnie kwintesencja bycia opiekunem psa. Jestem za nią odpowiedzialna i to najlepsze uczucie na świecie.
Mimo tych wszystkich "dorosłych" zachowań to i tak w pewnym stopniu zostaje mentalnym szczeniakiem. Tylko już takim trochę mądrzejszym.
Wszystkiego najlepszego Biszkopcie,
Martyna
są prezenty |
mój Ci on :) |
punkt kulminacyjny - tort |
mniamu mniam |
raz do roku można sobie pozwolić :D |
dostanę coś jeszcze? |
impreza :) :) :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz