Ulubione miejsca w domu
Pewnie każdy pies ma takie swoje małe miejsce na ziemi a konkretnie w swoim :) domu. Niektóre (o ile nie większość) mają ich kilka. Wybierają je same bez naszej wiedzy albo z naszą pomocą.
Jedno z takich miejsc ja zaprogramowałam w biszkoptowej główce. Stanęło na wiatrołapie gdzie Holi spędza całe noce. Od samego początku tam śpi i nie było z tym żadnych problemów, zaakceptowała je bardzo szybko. Co więcej odkryłam zbawienną moc tej części domu już pierwszej nocy. Kiedy planowałyśmy iść spać na początku maluch był w wielkim kartonie, niedaleko mnie. Awantura była praktycznie cały czas, nie spodobało się to co jej zaproponowałam. W końcu aby zdrzemnąć się chociaż 5 minut wyniosłam łobuza z całym dobrodziejstwem właśnie do wiatrołapu, zamknęłam drzwi i słuchałam...i nic...cisza, sunia poszła spać. Nie wiem czy to najlepsza metoda na uspokojenie szczeniaka, czy tak to powinno się odbywać, ale prawda jest taka, że u nas się spisało i od samego początku Holi śpi całą noc od 21 do 6 rano bez najmniejszego zająknięcia właśnie w wiatrołapie.
Naczytałam się, że psiak powinien mieć wyznaczone takie miejsce w domu w którym może spokojnie odpocząć, odciąć się od tego co się wokół dzieje. Ale jak to zrobić z goldenem, który pragnie kontaktu z człowiekiem? Pewnie popełniłam jakiś błąd pozwalając jej drzemać w ciągu dnia w miejscu komunikacyjnym, ale do tego równie szybko się przyzwyczaiła jak do wiatrołapu i tak zostało. Kiedy Biszkopt leży na posłanku za kominkiem, ma czas dla siebie. Śpi, znosi tam zabawki, wyjada konga, ale nikt jej nie przeszkadza. Planuje dołożyć jeszcze jedno miejsce, takie naprawdę spokojne, ale na razie muszę je ogarnąć i wtedy zobaczymy.
Nie będę wspominała o kanapach i łóżkach, bo o tym innym razem :)
Najukochańsze, bo wybrane w 100% przez sunie są schody. Na początku były zastawione kartonami z książkami żeby łobuz niczego nie
próbował, ale kusiły niesamowicie. Powoli uczyła się jak przez nie
przechodzić. w końcu się udało :) A jak tylko zobaczyła co kryje się na
ich końcu i jak tam fajnie nie było mocnych. Uwielbia spędzać czas na
górze nawet jeśli wszystkie pokoje są pozamykane, chociaż tam odpoczywa
już zdecydowanie rzadziej. Prawdziwą miłością darzy środkowy schodek z
którego widać najwięcej. Miejsce idealne, można się spokojnie położyć a
na dodatek z wysokości widać czy nic podejrzanego się nie dzieje (np.
czy drzwi wejściowe przez przypadek się nie otworzyły żeby można było
czmychnąć na ogródek), pewnie też lepiej stamtąd słychać (zwłaszcza
otwieraną lodówkę, względnie zmywarkę). Stąd nic się przed nią nie ukryje. Taki wewnętrzny monitoring :) Pomimo całej jej miłości do tego miejsca staram się ograniczać jej wycieczki na górę albo sam schodek, bo wiadomo młode to jeszcze i na stawy trzeba uważać. Jednak kiedy pańcia nie widzi to biszkopty harcują. Czasem dostaje pozwolenie na wdrapanie się gdzie tam tylko chce i wtedy może spokojnie sobie leżeć, obserwować i nawet spać.
Martyna & Holi
jak malutki biszkopt pokonuje wielkie kartony
Nie będę wspominała o kanapach i łóżkach, bo o tym innym razem :)
Martyna & Holi
jak malutki biszkopt pokonuje wielkie kartony
pierwsza samowolna wycieczka na górę po samodzielnym pokonaniu kartonów
a kuku...tutaj jestem
patrząc z góry na innych
odpoczynek
domowy monitoring
spokojnie, wszystko jest pod kontrolą
miejsce odpoczynku od świątecznego szaleństwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz