Psiowy pies - dobra zabawa to podstawa

    Jako, że dzisiaj piątek, przed wszystkimi weekend to czas na opowieści towarzyskie :)
Przyznam, że nie wiem, która miłość Holi jest większa: do ludzi czy do innych psów. Nie sposób tego rozstrzygnąć. Jak już wydaje mi się, że zaczęła ignorować inne psy i została nam praca nad ludźmi to zawsze wtedy coś przełącza się w jej mózgownicy i pies staje się wartością nadrzędną. To samo dzieje się jak ogarniemy temat ludzki, a przynajmniej mi się tak wydaje, że został opanowany. Tak więc mój pies to dusza towarzystwa, w przeciwieństwie do mnie :) może dlatego całkiem nieźle się dogadujemy.

Jak się bawią psy? 
Niby każdy wie, każdy widział, ale nie do końca każdy zdaje sobie sprawę, że nie każda psia zabawa jest fajna. Sama o tym do niedawna nie miałam pojęcia. Myślałam, że skoro psiaki się ganiają to już super impreza. Psiaki uczestniczące w zabawie w równym stopniu powinny mieć frajdę. Taka gonitwa czy inna forma dokazywania powinna być dobrowolna dla obu stron oraz co najważniejsze NAPRZEMIENNA. Raz goni jeden diabeł potem drugi. W międzyczasie jest chwila i na wspólny odpoczynek i na powąchanie jakiejś trawki. Potem znowu rozruba, odpoczynek i można rozchodzić się do domów. W trakcie takich harców trzeba zwracać uwagę na swojego psa. Jeśli nie będzie mu pasowało towarzystwo albo już nie będzie chciał się bawić na pewno wyśle jakieś znaki. Naszym zadaniem jest je wychwycić i odpowiednio zareagować zanim rozpęta się burza. Pamiętajmy, że nie każdy pies musi lubić wszystkie psy, które spotka na swojej drodze, nie z każdym będzie chciał wchodzić w jakiekolwiek interakcje. W końcu my ludzie też nie witamy się z każdym człowiekiem po drodze, nie z każdym rozmawiamy i nie z każdym chcemy spędzać czas. Dajmy taką możliwość wyboru również swoim psiakom.

    Wracając do mojego merdającego szczęścia. Kocha bawić z każdym, ale już nie każdy chce się bawić z nią. Niestety jest trochę zbyt nachalna i kiedy podchodzimy do innego psa to zwracam uwagę na tego drugiego czy ma ochotę na kontakt z nami. Niestety ten drugi opiekun nie zawsze zwraca uwagę swojego psa i usilnie czasami chce żeby się pobawiły. Któż z nas psiarzy nie spotkał chociaż jeden takiej osoby na swojej drodze? Nikt? Tak myślałam. W naszym przypadku obserwacja tego drugiego psa uchroniła Biszkopta od niejednego ugryzienia, tak mi się wydaje. Nie wiem z jakiej przyczyny, ale Holi nie ma wbudowanej opcji "uciekaj jak ktoś warczy". Nachalny łobuz jest, czasami aż do granic wytrzymałości. Próbuje nad tym zapanować, ale jest przed nami jeszcze trochę pracy.

    W naszej okolicy jest sporo psiaków, co mnie osobiście cieszy, bo mamy możliwość spotykania różnych psich osobowości. Ta część która wychodzi na spacery (niestety, są też takie psiaki, które albo cały dzień na ogródku, w kojcu lub co gorsza na łańcuchu) jest cudowna, w miarę ogarnięta i zawsze chętnie przystajemy przy nich na chwile podczas wyjścia. Jednak nawet tutaj wyłaniają się różne style zabawy. Jest jeden sprinter, z którym zabawa to wieczny wyścig. Jest też jeden dominator, z którym Holi bawi się chętnie, ale mi nie bardzo taka zabawa pasuje. Niestety tamten psiak zawsze chce być górą i spycha Biszkopta do parteru. Mam wrażenie, że jej to nie przeszkadza, bo próbuje tamtego ustawić do pionu i nie da się jej od tej zabawy odciągnąć, ale według mnie tak to nie powinno wyglądać. Co prawda zdarzyło się z raz czy dwa, że w trakcie zabawy kiedy wiecznie leżała na ziemi przybiegała do mnie i przyklejała się do nogi. Wtedy następował koniec samowolki i szłyśmy dalej.

   Mamy też nasze guru zabawy, epicentrum biszkoptowego świata, miłość największą, czarnego przystojniaka. No nie ma opcji żeby Holi go nie wyhaczyła. Jeśli tylko jest gdzieś w okolicy to ona już to wie i czeka. Nie zawsze mogą się wyszaleć, bo nie zawsze jest czas, ale jak już jest pozwolenie to jest mega radocha. Ostatnio kiedy wracałyśmy ze spaceru Holi wyczaiła, że kumpel został wypuszczony z ogrodzenia. Szczęścia było co niemiara. Poszalały trochę poza podwórkami, ale w pewnym momencie kolega zniknął a za nim moja biała gwiazda. Lampka się zapaliła: "gdzie jest pies?" Zobaczyłam, że furtka od kolegi podwórka była otwarta i biała kita macha radośnie na jego terenie. W ogóle się nie krępowała, że jest u obcych, ba...osuszyła każdą miskę z wodą. Sprawdziła każdy kąt a na dodatek wczołgała się do garażu właścicieli kumpla i wyjadła jego karmę. Ot taki towarzyski psiak z niej. Opije się, naje, wybawi i pójdzie do domu. Holi razem z M. bawią się idealnie. Najpierw jeden goni, potem drugi. Jak się zmęczą to wykładają się na trawie i odpoczywają. Czasem znajdzie się też czas na obwąchanie jakiejś trawki. I znowu dziki szał. Uwielbiam patrzeć jak te dwa dzikusy się bawią, a najlepsze jest to, że jej kumpel jest normalnie bardzo spokojny i ogólnie chętny do zabawy w stopniu raczej średnim. A razem są nie do zatrzymania.

Dobrej zabawy,

Martyna & Holi




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Biszkopt i ja , Blogger