Mieszkanie ze złodziejem
Dzisiaj słów kilka o tym jak się mieszka pod jednym dachem z czworonożnym złodziejem. Holi od małego ma w sobie żyłkę kleptomanki :) Nic się przed nią nie ukryje. Człowiek nawet nie wie co się psu może spodobać a już zdąży to stracić.
Wiem, że okazja czyni złodzieja i to rzeczywiście się sprawdza. Wystarczy, że coś gdzieś odłożę i nawet nie zdążę o tym zapomnieć a już tego nie ma. O ile spodoba się psu. Najczęstszymi ofiarami kradzieży padają skarpetki. Moja wina. Mam taki nieładny zwyczaj (chociaż pies skutecznie mnie od niego odzwyczaja) zostawiania skarpetek gdzie popadnie. I w taki oto sposób nie raz, nie dwa przyłapałam psa na memlaniu jednej z nich. Raz nawet zdarzyła się mała wpadka. Chyba już o tym pisałam, jak Holi dzielnie połknęła skarpetkę i potem była nakręcona cała akcja aby ją zwróciła.
Innym hitem są chusteczki, papier toaletowy albo ręczniki papierowe. Teraz jest z tym trochę lepiej, ale był czas, że naprawdę nic co przypomniało wymienione rzeczy nie ukryło się przed Biszkoptem. Czasem nawet całe rolki w łazienki wyciągała. Kradzież "prawie" doskonała, bo można było ją znaleźć na końcu rozwiniętej rolki.
Kradnie wszystko co tylko wyda jej się interesujące albo wyczuje, że nada się do jedzenia. Nie tylko domowe przedmioty padają jej łupem, ale także te podwórkowe. Ostatnio kupiłam kwiatki do doniczek na zewnątrz domu i jak to zwykle bywa są one w małych plastikowych doniczkach. Po przesadzeniu zapomniałam je sprzątnąć. Zostały na ziemi. Zdążyłam postawić piękne osłonki na parapet i co widzę? Biszkopt radośnie biegający z jedną taką plastikową sztuką. Radochy było co niemiara. Od niedawna w zapasie mam pasztet w lodówce, który m.in w takich kryzysowych sytuacjach działa cuda.
Na całe szczęście nie kradnie nic a nic ze stołu czy blatu w kuchni. Mogę zostawić praktycznie wszystko i wyjść. Z ogromnym prawdopodobieństwem (na pewno nie 100%) będzie to w tym samym miejscu w którym je zostawiłam. To ogromny komfort dla mnie, bo nie mam duszy sprzątającej. Raz jeden tylko się taki występek zdarzył. Kiedy była jeszcze uroczym szczeniakiem. Dzień jakiegoś meczu, w moim domu wiążę się to z zestawem kibica, czyli piwo i czipsy. Nie pomyślałam i miseczkę z czipsami zostawiłam na rogu stołu. Traf chciał, że ona to wyniuchała i hop łapki na stół a jęzorek do miseczki. Miseczka bach i jedzonko się wysypało. Skubańcowi udało się skraść kilka niedozwolonych łakoci.
Cały proces takiej kradzieży jest przeuroczy. Jak już wyczai co będzie się nadawało do zabrania skrada się po cichu, o ile 30 kilogramowa pierdoła może to zrobić bez zdradzenia swojej pozycji. Następuje szybki atak i sprint w ramach ucieczki z miejsca zbrodni. Najlepsze w tym wszystkim jest jej sprawdzanie czy ktoś ją goni. Podczas ucieczki tylko sprawdza kto zareagował. To chyba jej ulubiona część zadania. W końcu nie ma nic fajniejszego niż zabawa w "dogoń mnie". Czasem nie mogę się opanować ze śmiechu i to powoduje trudności w odbieraniu fantów. Jednak co robić kiedy wyraz pyszczka Holi po dobrze wykonanej robocie zwala z nóg?
Pozdrowienia dla wszystkich czworonożnych kleptomanów :)
Martyna & Holi
(fotki komórkowe, robione na szybko, więc tak jakość taka średnia jest)
Wiem, że okazja czyni złodzieja i to rzeczywiście się sprawdza. Wystarczy, że coś gdzieś odłożę i nawet nie zdążę o tym zapomnieć a już tego nie ma. O ile spodoba się psu. Najczęstszymi ofiarami kradzieży padają skarpetki. Moja wina. Mam taki nieładny zwyczaj (chociaż pies skutecznie mnie od niego odzwyczaja) zostawiania skarpetek gdzie popadnie. I w taki oto sposób nie raz, nie dwa przyłapałam psa na memlaniu jednej z nich. Raz nawet zdarzyła się mała wpadka. Chyba już o tym pisałam, jak Holi dzielnie połknęła skarpetkę i potem była nakręcona cała akcja aby ją zwróciła.
Innym hitem są chusteczki, papier toaletowy albo ręczniki papierowe. Teraz jest z tym trochę lepiej, ale był czas, że naprawdę nic co przypomniało wymienione rzeczy nie ukryło się przed Biszkoptem. Czasem nawet całe rolki w łazienki wyciągała. Kradzież "prawie" doskonała, bo można było ją znaleźć na końcu rozwiniętej rolki.
Kradnie wszystko co tylko wyda jej się interesujące albo wyczuje, że nada się do jedzenia. Nie tylko domowe przedmioty padają jej łupem, ale także te podwórkowe. Ostatnio kupiłam kwiatki do doniczek na zewnątrz domu i jak to zwykle bywa są one w małych plastikowych doniczkach. Po przesadzeniu zapomniałam je sprzątnąć. Zostały na ziemi. Zdążyłam postawić piękne osłonki na parapet i co widzę? Biszkopt radośnie biegający z jedną taką plastikową sztuką. Radochy było co niemiara. Od niedawna w zapasie mam pasztet w lodówce, który m.in w takich kryzysowych sytuacjach działa cuda.
Na całe szczęście nie kradnie nic a nic ze stołu czy blatu w kuchni. Mogę zostawić praktycznie wszystko i wyjść. Z ogromnym prawdopodobieństwem (na pewno nie 100%) będzie to w tym samym miejscu w którym je zostawiłam. To ogromny komfort dla mnie, bo nie mam duszy sprzątającej. Raz jeden tylko się taki występek zdarzył. Kiedy była jeszcze uroczym szczeniakiem. Dzień jakiegoś meczu, w moim domu wiążę się to z zestawem kibica, czyli piwo i czipsy. Nie pomyślałam i miseczkę z czipsami zostawiłam na rogu stołu. Traf chciał, że ona to wyniuchała i hop łapki na stół a jęzorek do miseczki. Miseczka bach i jedzonko się wysypało. Skubańcowi udało się skraść kilka niedozwolonych łakoci.
Cały proces takiej kradzieży jest przeuroczy. Jak już wyczai co będzie się nadawało do zabrania skrada się po cichu, o ile 30 kilogramowa pierdoła może to zrobić bez zdradzenia swojej pozycji. Następuje szybki atak i sprint w ramach ucieczki z miejsca zbrodni. Najlepsze w tym wszystkim jest jej sprawdzanie czy ktoś ją goni. Podczas ucieczki tylko sprawdza kto zareagował. To chyba jej ulubiona część zadania. W końcu nie ma nic fajniejszego niż zabawa w "dogoń mnie". Czasem nie mogę się opanować ze śmiechu i to powoduje trudności w odbieraniu fantów. Jednak co robić kiedy wyraz pyszczka Holi po dobrze wykonanej robocie zwala z nóg?
Pozdrowienia dla wszystkich czworonożnych kleptomanów :)
Martyna & Holi
(fotki komórkowe, robione na szybko, więc tak jakość taka średnia jest)
zjeść czy nie zjeść oto jest pytanie |
no czy to nie jest rozbrajające |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz