Jak powiedziała pani weterynarz czekałam z pierwszym myciem do jej 6 miesiąca. Tak jest podobno zdrowiej dla malucha, układ odpornościowy jest już dobrze wykształcony a skóra i sierść nie są tak delikatne jak na początku. Swoją drogą wcześniej to przecież nie ma sensu, no bo po co? Szczeniaczki mają swój niepowtarzalny, cudowny zapach. No chyba, że ta mała, puchata kuleczka zaliczy czarny, śmierduszkowaty spacer.
Nasza pierwsza kąpiel...oj to był tajfun, huragan, trzęsienie ziemi w jednym czasie. Jednym słowem masakara. Oczywiście byłam załamana, że tak już zostanie i zawsze te kąpiele będą ciężkim przeżyciem dla mnie i dla niej. Od samego początku była przyzwyczajana do mycia łapek po przyjściu ze spaceru. Woda w jej basenie nie była ani jakąś super zabawą ani jakąś tragedią dla niej, więc myślałam, że nie będzie tak źle. Zaopatrzyłam się w masę smaczków żeby przebrnąć przez to jak najmniej boleśnie. W tym czasie miałam tylko prysznic w domu, więc wybór miejscówki do kąpieli był łatwy. Co prawda nie wyobrażam sobie żeby teraz przestawić się na wannę i próbować ją przyzwyczaić do niej albo pomagać 30kilogramowej suni tam wskoczyć. Prysznic to idealne rozwiązanie. Wszystko było mokre, ja, płytki, umywalka, podłoga, wc, szafki....wszystko. Po kąpieli miałam jeszcze sporo roboty żeby przywrócić łazienkę do stanu używalności, ale nie tylko łazienkę. Holi po całej operacji dostała tak totalnej głupawki, że cały dom był dość wilgotny. Takie 5 minut szczeniakowego szaleństwa, ale w czterech ścianach. Z pomocą przyszedł marchewkowy gryzak.
 |
tak wygląda pies po umyciu tylko łap |
Wyznaję zasadę, że myję psa kiedy naprawdę tego potrzebuje. Zbyt częste mycie przynosi więcej szkody niż pożytku. Tłuszcz, który znajduje się na jego skórze i sierści tworzy naturalną barierę dla różnych pasożytów. Czyszcząc psa zbyt często powodujemy, że ona znika a przez to pies może być bardziej podatny na różne choróbska. A przecież nikt tego nie chce. Trzeba obserwować swojego psa i stan jego sierści (przy założeniu, ze nigdzie nasza gwiazda się nie wytarzała). Holi do tej pory była kąpana 3 razy i muszę przyznać, że coraz lepiej sobie z tym radzimy. Ja wyrobiłam sobie odpowiednią metodę (łazienka już nie płynie razem z nami), Holi chyba się przyzwyczaiła. Co więcej wydaje mi się, że sprawia jej to przyjemność. Przez cały czas ma myte łapki po spacerze a kiedy jest mokro i zmienia kolor na czarny idziemy pod prysznic je opłukać. Tak się łobuziak przyzwyczaił, że wystarczy teraz po takim brudnym wyjściu powiedzieć, że idziemy pod prysznic otworzyć łazienkę a Biszkopt maszeruje sam bez przymusu prosto do brodzika. Na dodatek po ostatnim takim myciu łapek w ogóle nie chciała z niego wyjść. Wtedy musiałam użyć smaczków żeby ją stamtąd wyciągnąć.
Kąpiele teraz? Biszkopt maszeruje sam kiedy otworzy jej się drzwi prysznicowe i czeka. Kąpiel nie przypomina już mokrej wojny tylko spokojne mycie i późniejsze wycieranie. Później też już nie ma takiego szaleństwa, bo ja już jestem przygotowana. Zawsze czeka albo dobrze wypakowany kong albo jakaś porządna kość do gryzienia. Dzięki temu Holi się uspokaja a dom nie płynie. Nie mogę tylko przyzwyczaić jej do suszenie sierści. Na dźwięk suszarki ucieka gdzie pieprz rośnie i pozostaje nam porządne wytarcie ręcznikiem i swobodne wysychanie przy kominku. Latem to już pewnie będzie łatwiejsze.
A czym ją myję? Pierwszy szampon był dla szczeniaków (firmy Beaphar), przypadkowy wybór na zooplusie. Rewelacja! Obłędny zapach, szampon jest z olejem z orzeszków makadamia. Sama taki mogłabym mieć. Dla siebie już od dłuższego czasu szukam takiego po którym włosy będą ładnie pachniały dłużej niż 5 minut a tu proszę, sierść Biszkopta pięknie pachniała jeszcze przez długi czas. Zazdroszczę. Teraz mamy jakiś ziołowy, też ładnie pachnie, ale to już nie to samo. Sierść po tym pierwszym szamponie była mięciutka, puszysta i trochę pokręcona (po ziołowym jeszcze nie wiem, bo nie testowany). W ogóle uwielbiam jej sierść zaraz po myciu i wysuszeniu, mokra zawsze dla mnie pachnie taką opalaną kurą. Chociaż ten najfajniejszy stan nie trwa za długo :)
Kiedyś wykąpałam ją dzień przed pierwszymi zajęciami jednego ze szkoleń żeby pięknie wyglądała i pachniała (to dla mnie), i co? Jeszcze przed rozpoczęciem spotkałyśmy przystojnego labradora i moja sunia (jako że była jeszcze młodym szczeniakiem to raczej się kładła jak spotykała kogoś starszego) wyłożyła się na piachu. Tak więc przed zajęciami zamiast pięknego, puszystego biszkopta miałam szarą, kochaną kulkę (szczęśliwą) :)
Widziałam
odżywki dla psiej sierści. I o ile jestem w stanie zrozumieć używanie ich przy psiakach wystawowych, tak w moim przypadku nie zamierzam tego wprowadzać.
Pozdrowienia czyściochy,
Martyna & Holi
bzik po pierwszej kąpieli (Holi 6 miesięcy)
szaleństwo po ostanim myciu (Holi 10 miesięcy)
 |
to jest ten moment kiedy warto odwiedzić przysznic |
 |
czemu?.... (po pierwszej kąpieli) |
 |
szaleństwo po kąpielowe |
 |
ja Ci to zapamiętam... (po pierwszej kąpieli) |
 |
na całe szczęście jest marchewka | |
|
 |
to kiedy ta kąpiel?? (tak to wygląda teraz) |
 |
Szczęśliwy pieseł po kąpieli |
 |
jeszcze czasami zdarza się odrobina po kąpielowego szaleństwa |
 |
nagroda za piękną kąpiel |
 |
suszymy |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz